czwartek, 30 stycznia 2014

986 682

Dziś za mną dwie godziny morderczej choreografii - niestety, chyba to będzie pożegnanie na jakiś czas z takimi zajęciami - coraz bardziej czuję kolana oraz biedną Fuss. Ech, nie ma rady - trzeba się trzymać jogi, pilatesa i może jakiegoś wzmacniania...

Czy u Was też taka pogoda zniechęcająca do wychodzenia z domu? Ja strasznie się muszę zmuszać do pójścia na trening - ale cieszę się, gdy pójdę i nigdy nie żałuję. Z reguły korzystam też z sauny, więc droga powrotna przynajmniej przez jakiś czas upływa mi w miłym cieple :)

wtorek, 28 stycznia 2014

987 642

Nie miałam siły wczoraj zdać relacji - podejrzewam, że byłam na najlepszych zajęciach w swoim życiu! Najpierw TBC - ale takie, że mogą się przy nim schować wszelkie licencyjne pitu-pitu w stylu TMT, a później step, na którym prawie pogubiłam nogi :)

Z kronikarskiego obowiązku muszę wyznać, że zapewne wszystko, co spaliłam, uzupełniłam pierogami ruskimi - ale raz się żyje :)

sobota, 25 stycznia 2014

988 602

Dziś półtorej godziny jogi - ale liczę jak godzinę, bo dzisiejsze ćwiczenia były bardzo statyczne, wymagające koncentracji, poszukiwania równowagi wewnątrz siebie - natomiast niekoniecznie dużego wysiłku fizycznego. Takie ćwiczenia pomagają mi wejść głębiej w siebie, dotknąć źródła różnych problemów, które objawiają się nie tylko na zajęciach - a raczej przede wszystkim w życiu. Dobrze tak czasem poćwiczyć (chociaż w tym tempie dojście do miliona naprawdę dużo czasu by mi zajęło...).

piątek, 24 stycznia 2014

988 122

Ale wstyd, zapomniałam wczoraj napisać :-> A było o czym, bo pierwszy raz od niepamiętnych czasów wybrałam się na sztangi. Muszę powiedzieć, że lubię takie uporządkowane, przewidywalne zajęcia. Niestety, wykroki nadal sprawiają mi spory kłopot:( Zawsze miałam z tym problem, mam szeroką miednicę i kolana zawsze idą mi do środka, zwłaszcza jak się ślizgam na podłodze. Ale nie poddam się, o nie :)

środa, 22 stycznia 2014

988 482

Dziś godzina cellu stop - fascynuje mnie inwencja twórcza autorów nazw tych zajęć. Jasne, że cellu stop brzmi ciekawiej niż ABT, ale czy na pewno fajniej? A jak ktoś nie lubi myśleć o swoim cellulicie?

W każdym razie - wracam do formy. Nie spocznę, póki nie zejdę do zera:)

poniedziałek, 20 stycznia 2014

988 842

Dziś godzina jogi. Zauważyłam, że jeśli się ćwiczy, to szybciej spada licznik :) Niesamowite :) Ale poza tym jestem sfrustrowana. Chyba jednak nigdy nie zostanę joginem - za bardzo mnie ludzie denerwują...

Muszę się wybrać na coś szybszego (w kontekście licznika), ale trochę się boję o stopę. Na razie chodzę w zaleconych przez ortopedę wkładkach, ale ponieważ większość czasu spędzam w pozycji siedzącej, wiadomo, co takie wkładki dają :)

niedziela, 19 stycznia 2014

989 082

Po wczorajszym męczeniu trochę wrócił ból w stopie, która - jak pamiętamy - jest nieco platt. W związku z tym, żeby nie przeciążać dalej, a może nawet sobie pomóc, godzina zdrowego kręgosłupa i godzina rozciągania. Nie wiem czy, pomogło, raczej nie zaszkodziło, a na sto procent tak mnie rozleniwiło, że zaraz idę spać :)

Chciałabym nabrać trochę elastyczności, ale chyba wszystkim za bardzo się denerwuję, przez co wszystko siada mi w barkach:(

sobota, 18 stycznia 2014

989 562

Dziś zaliczyłam godzinę TBC - muszę powiedzieć, że dawno się tak nie zmęczyłam. Chyba ta przerwa nie zrobiła mi najlepiej... Muszę powiedzieć, że nie przepadam za takimi zajęciami, ale co jakiś czas zmuszam się, żeby sprawdzić czy może coś mi się odmieniło - miałam tak z zielonymi oliwkami wiele lat temu - nie mogłam na nie patrzeć, rosły mi w ustach - aż tu nagle pewnego dnia - ta dam. Niebo w gębie.

Choć trochę mi przeszło, odkąd wiem, jak się je przygotowuje do spożycia.

piątek, 17 stycznia 2014

990 044

Aaaa, wróciłam do świata żywych. Te święta to był jakiś koszmar, początek roku też. Nie wchodząc w szczegóły, samoistnie i bez żadnego fitnessu spaliłam jeśli nie milion, to z pół miliona streso-kalorii. Ale już jest dobrze. Powiedzmy:)

Zastanawiałam się nawet, czy powrót do tego bloga ma jakikolwiek sens, ale nie lubię zostawiać rzeczy tak rozgrzebanych. Więc nie zarzucam, nie zaczynam od nowa - wracam do punktu, w którym skończyłam. Wprowadzam też "noworoczną" innowację - będę pisać wieczorem po treningu, a nie następnego dnia. Zawsze to ciut bardziej motywujące.

Więc dziś wrzucam jedną godzinę pilatesa. Od czegoś trzeba zacząć:) Najlepszego w nowym roku, tak w ogóle!