czwartek, 27 lutego 2014

981 552

Za mną dwie godziny jogi. W połączeniu z wczorajszym Pilatesem cudownie porozciągałam sobie całe ciało, przykurczone po wczorajszej podróżny samochodem z laptopem na kolanach. Cud, że mi się nie przegrzał na śmierć mój staruszek, chyba czeka mnie wkrótce zakup nowego...

Jeszcze ciut ponad 1500 kalorii i będzie 20 000 od początku. Nie myślałam, że tak wolno będzie szło (w sumie sama jestem sobie winna) - ale tym bardziej jestem z siebie dumna, że daję radę!

środa, 26 lutego 2014

982 032

Tak jak przewidywałam udało mi się wygospodarować tylko godzinę na pilates, do tego na dywanie. Oczywiście lepsze to niż nic, ale nie znoszę ćwiczyć w domu. Zupełnie tego nie łapię, jak tak można - może jeśli się ma osobny pokój do tego celu, ale tak na serio w salonie? Nie zrozumiem nigdy fenomenu Chodakowskiej.

wtorek, 25 lutego 2014

982 272

Dziś za mną godzinka choreografii i godzinka TBC - wyszłam na czworakach :) Uwielbiam się tak zmęczyć, że nie za bardzo wiem jak się nazywam.

Jutro jadę służbowo do Kielc - więc pewnie nie dam rady nigdzie się wybrać. A szkoda, najchętniej to bym poszła do jakiegoś klubu w Kielcach, tak żeby zobaczyć coś nowego. No ale niestety, to tylko jeden dzień, zresztą nie jadę sama, a wątpię, żeby kolega chciał czekać, kiedy jak pójdę na zajęcia...

poniedziałek, 24 lutego 2014

983 082

Czy mówiłam, że dzięki porannym ćwiczeniom mam mnóstwo energii? To nie żart - nie dość, że sprawnie uporałam się ze wszystkim, co miałam zrobić, to jeszcze udało mi się wyskoczyć na godzinkę asztangi. Przyznam, że wolę mniej dynamiczne odmiany jogi, ta wydaje mi się mało precyzyjna, a zwracanie uwagi na oddech wbrew pozorom nie jest bardzo naturalne - przynajmniej dla mnie. I myślę, że lepiej się najpierw nauczyć pozycji na spokojnie, bo potem dziwne rzeczy wychodzą.

A w ogóle, to nie wiem, czy widzieliście konkurs na blogu Vindy - jeśli chodzicie na fitness, koniecznie weźcie w nim udział. Nie dość, że nagroda gwarantowana, to jeszcze pomożecie się rozwijać polskiemu, kobiecemu startupowi. Czyli same plusy :)

983 442

No niestety, musiałam sobie trochę odpuścić - złapało mnie przeziębienie przesileniowe, niby nic, ale czułam się fatalnie :( Tak więc z ćwiczeń nici. Na szczęście już jest OK - dzisiaj miałam wolny ranek, więc wybrałam się na godzinkę TBC. Lubię ćwiczyć rano, nie dość że jest mniej osób, to jeszcze mam później mnóstwo energii na cały dzień!

niedziela, 16 lutego 2014

983 802

Za mną dziś dwie godziny jogi - cudownie się powyciągałam. Zdecydowanie wolę jogę metodą Iyengara - byłam kilka razy na power jodze (jak to mówią w klubach fitness) czy też astandze (tak mówią raczej w szkołach jogi) - ale nie bardzo mi się podobało, jakieś to dziwne było. Poza tym zawsze były tam bardzo rozciągnięte osoby, a ja to niestety z drugiej strony... Nie zależy mi na rozciągnięciu z machania, dużo bardziej wartościowe wydaje mi się rozciągnięcie wypracowane...

czwartek, 13 lutego 2014

984 282

Za mną godzina z metodą Pilatesa. Tym razem, ku mojemu zaskoczeniu, ćwiczenia były bardzo energiczne. Dotychczas trafiałam na instruktorów, którzy prowadzili treningi bardzo wyciszające, spokojne, rozciągające. A u tej pani - dużo, dużo porządnej pracy, a rozciąganie przy okazji. Fajnie się zmęczyłam, lubię to! Pewnie ubyło więcej niż 240 kcal, ale co tam :)

wtorek, 11 lutego 2014

984 522

Dziś półtoragodzinna sesja jogi - dopiero dziś, bo zgodnie z przewidywaniami przez dwa dni umierałam po sztangach. Ale znajoma mi poradziła, żebym następnym razem od razu po sztangach poszła na porządny stretching - bo ta namiastka rozciągania podczas zajęć oczywiście nigdy nie wystarcza. Natomiast porządny stretching, pilates, albo joga sprawiają, że następnego dnia co najwyżej czuje się, że się ćwiczyło - ale nie jest to bolesne. Zanotowane, do wypróbowania.

sobota, 8 lutego 2014

984 882

Dziś godzinka ze sztangami - udało mi się namówić też mojego narzeczonego :) Fajnie razem poćwiczyć. Nawet jeśli jutro nie będziemy mogli się ruszyć...

Bardzo mi się podobały te zajęcia - instruktorka miała naprawdę fajną muzykę - bo nie znoszę tych rąbanek od Les Millsa. A tu było rytmicznie (nawet Rammstein był), ale jakoś przyjemniej. W ogóle stwierdzam, że muzyka ma ogromne znaczenie przy ćwiczeniach - te same zajęcia przy różnych zestawach muzycznych to tak naprawdę różne zajęcia...

piątek, 7 lutego 2014

985 242

Dziś bardzo udany dzień - półtorej godziny jogi (po której pewnie jutro nie dam rady wstać, tak zmaltretowałam sobie plecy :D) i godzina tańca (czy może raczej fitnessu - dance). Bardzo się cieszę. Pogoda też nastraja optymistycznie - było ładne słońce i kilka stopni na plusie. I ptaszki ćwierkały jak głupie :)

poniedziałek, 3 lutego 2014

986 082

Dziś godzina jogi - planowałam coś więcej, ale z pracy wyszłam z koszmarną migreną. Leżę więc sobie w ciemnym pokoju i zmuszam się do wrzucenia tej notki. Ech, pod górkę... Może jutro będzie lepiej :)

sobota, 1 lutego 2014

986 322

Wczoraj godzinka TBC - a dzisiaj umieram :( I to wcale nie z powodu zakwasów, niestety - jednak chyba w końcu dopadło mnie przeziębienie. Podejrzewam, że to przez mróz uniemożliwiający oddychanie nosem... No cóż, trzeba się wykurować - i z powrotem do wyzwania! Życzę zdrowia sobie i wam!