poniedziałek, 17 marca 2014

979 032

Za mną dwie godziny jogi - chyba wracam na właściwe tory :) Dziś ćwiczyło mi się znacznie lepiej niż w sobotę, o dziwo nie odczuwałam też negatywnych skutków wczorajszych sztang. Chyba powoli łapię kondycję.

Po raz pierwszy w życiu udało mi się zrobić bakasanę (klik) przez dłużej niż 5 sekund - wiem, że niektórym to wychodzi od razu, tym większa była moja frustracja, że ja próbuję i próbuję, i nic z tego. A dzisiaj - mimo przerwy - a może właśnie dzięki niej - proszę bardzo. Niezbadane są ścieżki losu :)

niedziela, 16 marca 2014

979 512

Dzisiaj odważyłam się na godzinę BODYPUMP. Bardzo się zdziwiłam, czytając na fitness blogu Vindy, że program BODYPUMP Les Millsa był pierwszy z pierwszych, bo inne ćwiczenia ze sztangami podobały mi się znacznie bardziej. Myślę, że przede wszystkim ze względu na muzykę, która w tym przypadku była zupełnie nie w moim guście.

Ale chyba tak to bywa, jeśli co trzy miesiące na siłę wypuszcza się nowe "choreografie" (cudzysłów, bo trochę śmieszy mnie to słowo w kontekście machania sztangą).

sobota, 15 marca 2014

979 872

Masakra po prostu - to chyba jakaś tradycja, że kiedy wreszcie kończy się zima i zaczyna jakaś sensowniejsza pogoda, ja zawsze muszę złapać jakieś cholerstwo. Teraz miałam ponad tydzień z głowy... Fatalnie po prostu. Zwłaszcza, że w sumie nic poważnego, a czujesz się jak ostatnia ofiara...

Na szczęście dziś już czułam się na tyle dobrze, że wybrałam się na zajęcia. Zdecydowałam się zacząć łagodnie, żeby nie wrócić na nowo do łóżka - od jogi.

I z przykrością stwierdzam, że przerwy na tak wczesnym etapie zaawansowania robią bardzo źle - i tak jestem fatalnie rozciągnięta, a jeszcze do tego dziś miałam jeszcze większe niż zwykle problemy ze skłonami - zaciśnięte pachwiny, przykurcze tylnych ud... Chyba muszę do zwykłej porcji ćwiczeń dołożyć jeszcze rozciąganie w domu.

Przynajmniej od licznika sobie coś odliczę :)

środa, 5 marca 2014

980 352

Dziś godzina pilatesa - zapisałam się na te zajęcia, bo myślałam, że po tych wczorajszych interwałach będę cała obolała jak po sztangach, więc trzeba się będzie powyciągać, ale o dziwo nic z tych rzeczy. To mnie tym bardziej przekonuje do tego treningu!

Nie zrozumcie mnie źle - nie chodzi mi o to, że nie będę musiała chodzić na pilates, bo nie będę obolała - raczej chodzi mi o to, że skoro obolała nie jestem, to i na pilatesie więcej skorzystam (bo jednak z przykurczonymi mięśniami wszystkiego nie daję rady zrobić).

wtorek, 4 marca 2014

980 592

Dzisiaj zaszalałam i zafundowałam sobie godzinę treningu interwałowego.

OMG!!!!

Chyba się zakochałam!

Mimo że do tej pory raczej nie lubiłam zajęć kondycyjnych, te podobały mi się niezmiernie. Ale nie były nudne jak większość tego typu zajęć fitness, podczas których bez przerwy robi się to samo, jak te zajęcia fitness na przykład - tutaj co 20 sekund zmieniało się ćwiczenie; do tego bardzo urozmaicony sprzęt - kettle, bagi, sztangi, stepy, talerze, no i oczywiście ciężar własnego ciała. Ekstra sprawa. I ile z licznika ubywa :)

sobota, 1 marca 2014

981 072

Dziś 2 godziny jogi za mną. W sumie chyba to staje się moją ulubioną formą zajęć fitness. No, może jeszcze pilates. Mam wrażenie, że inne zajęcia to w większym lub mniejszym stopniu po prostu głupie podskoki. Taki mam dziś filozoficzny nastrój, ech :(

Co dobre dla mnie, nie koniecznie dobre dla licznika, jak widać...

czwartek, 27 lutego 2014

981 552

Za mną dwie godziny jogi. W połączeniu z wczorajszym Pilatesem cudownie porozciągałam sobie całe ciało, przykurczone po wczorajszej podróżny samochodem z laptopem na kolanach. Cud, że mi się nie przegrzał na śmierć mój staruszek, chyba czeka mnie wkrótce zakup nowego...

Jeszcze ciut ponad 1500 kalorii i będzie 20 000 od początku. Nie myślałam, że tak wolno będzie szło (w sumie sama jestem sobie winna) - ale tym bardziej jestem z siebie dumna, że daję radę!